wtorek, 4 listopada 2014

Cytrusowa przypadłość :-)... Cellulit


Dziś słów kilka o lipodystrofii (a co, też znam trochę mądrych słów :-P), czyli cellulicie. CELLULIT, CELLULIT i jeszcze raz CELLULIT, a nie żaden cellulitis :-) . Post będzie o tzw. skórce pomarańczowej. Jednak, gdyby ktoś chciał poczytać o bakteryjnym zapaleniu tkanki łącznej (przebiegającej często z owrzodzeniami), wtedy wpisać należy w wyszukiwarkę słowo CELLULITIS :-). Mała rzecz, a jaki rozdźwięk wizualny obu przypadłości :-).
Nie będę gołosłowna:
Tak wygląda cellulitis:



A tak cellulit:

Myślę, że teraz już nikt nie ma wątpliwości, że to nie synonimy, ani obcojęzyczne odpowiedniki :-). Tak na przyszłość, jeżeli spotkacie się z łacińską nazwą z przyrostkiem -itis (np. hepatitis, dermatitis, cellulitis), będzie to świadczyć o stanie zapalnym danej tkanki lub narządu :-).
Koniec lekcji łaciny, wracamy do tematu :-).
Za przyczyny powstawania cellulitu uważa się zmiany w strukturze tkanki tłuszczowej oraz nieprawidłowe jej rozmieszczenie (wpuklenia fragmentów tkanki tłuszczowej do skóry właściwej, powodują charakterystyczny, nierówny obraz skórki od pomarańczy). Często współtowarzyszą im obrzęk i zwłóknienie, które związane są z zaburzeniami metabolizmu i procesów biochemicznych na poziomie komórkowym.
Cellulit dotyczy 85% kobiet w różnym wieku i coraz częściej także mężczyzn. Jak napisałam powyżej przeważa płeć żeńska (jak zwykle mamy pod górkę), gdyż estrogeny stymulują namnażanie komórek tłuszczowych. Problem dotyczy zarówno szczupłych Pań (w tym aktywnych fizycznie), jak i borykających się z nadwagą, bądź otyłością (nadprogramowe kilogramy znacząco nasilają cellulit). W przypadku Panów czynnikami sprzyjającymi, prócz nieprawidłowego trybu życia, są choroby przebiegające z zaburzeniami hormonalnymi (bądź przyjmowanie leków destabilizujących ich poziom) oraz dieta obfita w estrogeny i estrogenopodobne związki dodawane do żywności.
Teraz skupimy się na budowie i pojemności „magazynowej” samej tkanki podskórnej. Jest usytuowana pod skórą właściwą i zbudowana z włókien kolagenowych oraz elastynowych (tworzą rusztowanie). Przestrzenie między włóknami mają kształt kanałów i wypełnione są adipocytami (komórkami tłuszczowymi). W ich wnętrzu znajduje się tłuszcz pod postacią trójglicerydów. Komórki te są elastyczne, a co za tym idzie, bez problemu powiększają swą objętość (nawet kilkukrotnie), by zmagazynować więcej „zapasów” :-P. Jedynie 1/3 komórek tłuszczowych ma dojrzałą postać zdolną syntetyzować i magazynować trójglicerydy. Pozostałą część stanowią preadipocyty, które w razie potrzeby zdolne są do przemiany w adipocyty. Tak więc, by nas wszystkie dobić napiszę tylko, że gdy obecne w tkance adipocyty osiągną swą maksymalną objętość, a dieta obfituje w składowe trójglicerydów, do życia powoływane są nowe zastępy komórek zdolnych magazynować tłuszcz (w drugą stronę zaś, gdy się odchudzamy nasze adipocyty pozbywają się zawartości swego wnętrza, zmniejszając jedynie objętość, ale samych komórek tłuszczowych nam nie ubywa).
Cellulit zlokalizowany jest najczęściej w rejonie ud, bioder, pośladków, podbrzusza i ramion (czyli może swym zasięgiem obejmować całkiem sporą część ciała)...Pojawia się już u nastolatek, jednak czynnikiem predysponującym jego widoczność jest stan skóry, a co za tym idzie, wiek, gdyż wraz z upływem lat zmniejsza się jędrność i elastyczność skóry właściwej. Mówi się, że jest defektem estetycznym. Nie do końca mogę się z tym zgodzić, gdyż wszystko zależy od stadium zaawansowania zmian.
Pierwszy stopień zachodzi na poziomie rusztowania kolagenowo-elastynowego tkanki podskórnej oraz najdrobniejszych naczyń krwionośnych. Nie ma żadnych zmian widocznych gołym okiem.
Kolejne stadium objawia się zmianą elastyczności skóry, będącej skutkiem rozrostu siateczki włókienek wokół adipocytów. Dochodzi również do spadku temperatury, w związku z pogłębieniem zmian w naczyniach krwionośnych.
W trzecim stopniu jest charakterystyczny już obraz skórki od pomarańczy, wyczuwalne stają się także podskórne ziarnistości. Z punktu widzenia komórkowego powstają mikroguzki, tętniaki naczyń włosowatych (najdrobniejsze kapilary), a w ich następstwie niewielkie wylewy w tkance tłuszczowej.
Ostatnie stadium świadczy o największych zmianach. Wizualnie skóra objęta cellulitem przypomina połączone ze sobą różyczki kalafiora. Guzki są dobrze widoczne i wyczuwalne. Skóra jest bolesna i tkliwa pod wpływem ucisku. Liczne stają się teleangiektazje, mikrożylaki oraz żylaki (świadczące o niewydolności krążenia żylnego). W ujęciu komórkowym zanika budowa zrazikowa tkanki tłuszczowej (adipocyty w tkance nie są, jak by się mogło wydawać, bezładnie rozsiane. Stanowią bardzo dobrze usystematyzowaną gromadkę. Poszczególne komórki tłuszczowe łączą się ze sobą tworząc zraziki. Te z kolei grupują się w grona), powstają guzki otoczone torebkami ze zbitych włókienek tkanki łącznej.


Prócz stopni zaawansowania zmian wyróżnia się także 4 postacie cellulitu.
Pierwszą z nich jest postać twarda, która dopada młode kobiety (w tym nastolatki), które ćwiczą regularnie. Nierówności widoczne są jedynie przy złapaniu fałdu skórnego i ściśnięciu go. Tkanka jest jędrna i twarda i nie przemieszcza się w trakcie ruchu.
Kolejna jest postać wiotka, u kobiet nieaktywnych fizycznie, bądź posiadaczek mało sprężystej i „luźnej” skóry (zwłaszcza po gwałtownej utracie wagi). Mięśnie wykazują słaby stan napięcia. Skóra staje się „gąbczasta” ujawniając wszelkie nierówności w trakcie ruchu. Obecne są także teleangiektazje oraz żylaki. Zdarza się, że jest następstwem niewłaściwie „traktowanej” postaci twardej.
Najrzadziej spotyka się postać obrzękową (jest najpoważniejsza), która charakteryzuje się zwiększeniem objętości tkanek w obrębie kończyn dolnych. Skóra jest blada i cienka, po uciśnięciu pozostaje wgłębienie przez pewien czas. Towarzyszy uczucie ciężkich i obolałych nóg.
Najczęściej za to spotyka się lipodystrofię mieszaną, czyli czwarty rodzaj, charakteryzujący się obecnością różnych postaci cellulitu, w zależności od okolicy ciała (np. na udach postać twarda, na ramionach postać wiotka, itp.).
Niektóre źródła wyróżniają ponadto cellulit wodny (wyodrębniając go od tłuszczowego)... Chodzi tu mianowicie o obrzęki, które są efektem gromadzenia się płynu w przestrzeniach międzykomórkowych, bądź w samych komórkach. Są najczęściej spowodowane zaburzonym krążeniem krwi w drobnych kapilarach i nadmierną przepuszczalnością ich ścian. Wpływu także należy szukać w rozchwianej gospodarce elektrolitowej, problemach ze strony naczyń limfatycznych, bądź zaburzeniach hormonalnych (dlatego zmiany nasilają się często przed miesiączką i w trakcje przyjmowania środków antykoncepcyjnych). Nieprawidłowa dieta również może się przyczyniać do zatrzymywania wody w organizmie (nadmierne spożywanie soli, itp.). Częste obrzęki powinny skłonić do wizyty u lekarza, gdyż mogą stanowić objaw choroby.
Walka z cellulitem jest pracochłonna, bywa także długotrwała (zależna od stopnia zaawansowania oraz postaci) i wymaga holistycznego (całościowego) podejścia. Należy zmienić dietę, zadbać o aktywność fizyczną oraz odpowiednią pielęgnację problematycznej okolicy. Na rynku pełno jest produktów antycellulitowych (balsamy, serum, żele, kremy, itp.). Najczęściej zawierają kofeinę, L-karnitynę, nostrzyk żółty, wyciąg z bluszczu, miłorząb japoński. Jednak w tym przypadku nie skupiałabym się tak bardzo na składzie preparatu (z racji położenia tkanki tłuszczowej naprawdę ciężko jest przedostać się związkom aktywnym tak głęboko)... Na uwagę zasługuje sama aplikacja kosmetyku, czyli masaż. Nie osiągniemy zamierzonego efektu „miziając” się delikatnie po skórze (zostawmy to na inne okazje :-P). Istotą masażu antycellulitowego jest poprawa metabolizmu, przekrwienie tkanek, zwiększenie stopnia napięcia mięśni oraz drenaż limfatyczny (zwłaszcza w przypadku obrzęków). Nie trudno się więc domyślić, że zabieg musi odznaczać się odpowiednio dużą intensywnością i siłą nacisku. Bardzo dobre efekty daje masaż wykonywany bańką chińską (szczerze polecam, nie jest przyjemny, ale skuteczny).
Co do zabiegów gabinetowych (prócz specjalistycznych masaży) odznaczających się wysoką efektywnością mogę polecić: mezoterapię igłową (wstrzykiwana m.in. kofeina i L-karnityna, na pewno dotrą do tkanki tłuszczowej), mezoterapię mikroigłową (mikrouszkodzenia spowodowane nakłuwaniem skóry, prócz wtłaczania aplikowanych związków aktywnych, przyczyniają się do stymulacji syntezy kolagenu i elastyny, a przez to poprawy elastyczności skóry), elektrozabiegi (np. mezoterapia bezigłowa, jonoforeza), endermologia, karboksyterapia.
Warto więc włożyć odrobinę wysiłku, by skórkę pomarańczową oglądać tylko w reklamach i na półkach sklepowych z owocami cytrusowymi :-) .
Miał być krótki post, a wyszło jak zwykle... :-)

Źródła:
Baumann L.,  Dermatologia estetyczna, PZWL, Warszawa 2012.
Molski M., Nowoczesna Kosmetologia, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014.
Martini M.C., Kosmetologia i farmakologia skóry, Redakcja naukowa wydania polskiego Waldemar Placek, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2008.
Glinka R., Receptura Kosmetyczna, Oficyna wydawnicza MA, Łódź 2008.

2 komentarze:

  1. Odpowiednie kosmetyki są oczywiście tylko wisienką na torcie, bez odpowiedniego odżywiania, ruchu i masaży się nie obejdzie. A czy możesz polecić produkty kosmetyczne które mają szansę ujędrnić i NAPIĄĆ skórę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie strasznie denerwuje, jak ktoś cellulit nazywa cellulitisem, ponieważ są to całkiem inne rzeczy. Świetnie, że to tłumaczysz i mam nadzieję, ze wiele osób będzie mogło sobie z tego skorzystać i każdy zapamięta. I jeśli mowa o cellulicie to koniecznie na stronie https://apteline.pl/problemy-dermatologiczne/cellulit możecie sprawdzić sobie bardzo fajne balsamy.

    OdpowiedzUsuń