Mimo zwiększającej się liczby osób borykających się z chorobami nowotworowymi ciężko jest znaleźć skompilowany artykuł prawidłowej pielęgnacji skóry w trakcie przyjmowania chemioterapeutyków. Stąd mój pomysł. Z racji faktu, że sama przez to przeszłam, stoję z tej drugiej strony, więc mój wywód nie będzie czystym teoretyzowaniem. Dodatkowym plusem przy pisaniu posta jest fakt, że z wykształcenia jestem kosmetologiem, więc co nieco o skórze wiem :-).
Życzę przede wszystkim, mam nadzieję, przydatnej lektury :-)
No to zaczynamy (miejscami jest trochę poważnie i "książkowo", ale pewnych rzeczy nie da się obejść :-) ).
Leczenie
przeciwnowotworowe w postaci ogólnego przyjmowania cytostatyków
w mniejszym, bądź większym stopniu odbija się na
skórze. Duże znaczenie ma tutaj stan naszej zewnętrznej ”pokrywy
ciała” przed leczeniem, osobnicza wrażliwość, przyjmowane dawki
chemioterapii oraz czas trwania leczenia.
Chemioterapia
upośledza funkcjonowanie układu immunologicznego organizmu. Nie
oszukujmy się nie jest to leczenie celowane wyłącznie w komórki
nowotworowe :-( . Jak podają liczne źródła, najczęstszymi
spośród skutków ubocznych leczenia ogólnego są:
- nadmierne przesuszenie- w warstwie rogowej naskórka brakuje ceramidów i fosfolipidów, przez co dochodzi do jej rozszczelnienia, co z kolei skutkuje zwiększoną utratą wody w naskórku (zwiększa się tzw. TEWL (Transepidermal Water Loss)),
- podrażnienie
- zaczerwienienie
- zwiększona tendencja do zakażeń (grzybiczych, bakteryjnych jak i mieszanych). Jest spowodowana bezpośrednio ogólnym spadkiem odporności
- pojawienie, bądź nasilenie zmian trądzikowych. Głównie związane z długotrwałym przyjmowaniem cytostatyków oraz ogólnych leków steroidowych. Przyczyn należy upatrywać w zaburzonym funkcjonowaniu obronnym skóry oraz zmianą składu naturalnej flory bakteryjnej (przy braku odporności nie trudno o nieproszonych gości).
Osoby
ze skórą wrażliwą, suchą i alergiczną, mogą obserwować
znaczące pogorszenie się jej stanu. Ze swojej strony chciałabym
dodać także, jako skutek uboczny leczenia, zwiększenie ilości
skórnych reakcji alergicznych (czy to w wyniku kontaktu
bezpośredniego z kosmetykiem, czy reakcji krzyżowych w przypadku
alergii pokarmowych). Przed podjęciem leczenia nie byłam
alergikiem, miałam jedynie wrażliwą, skłonną do podrażnień
skórę. Alergie same w sobie są wynikiem zaburzonego rytmu pracy
układu immunologicznego, jednak po zakończonym leczeniu, skłonność
do uczuleń została :-( (a to już prawie dwa lata minęły).
Cały
powyższy obraz przekłada się na wzrost częstotliwości do
tworzenia stanów zapalnych, utrudniony proces regeneracji skóry (dla mnie bardzo pomocna była maść LINOMAG oraz kremy z firmy A-DERMA z
wyciągiem z owsa), jej łuszczenie (czasami na tyle uporczywe, że
ciężko się pomalować) oraz świąd.
Skóra
osób dotkniętych chorobą nowotworową wymaga szczególnej i
specjalistycznej troski (nie mam tu na myśli wyłącznie skóry
twarzy, lecz całej powierzchni ciała :-P). Najistotniejsza jest tu
codzienna pielęgnacja, którą możemy wzbogacać o zabiegi w
gabinetach kosmetycznych (tak, tak gabinety kosmetyczne tez mogą nam
zaoferować co nieco, pod warunkiem, że mają kompetentny personel).
W ciągu kilku lat można zaobserwować wzrost liczby salonów urody,
które poszerzyły swoją ofertę o zabiegi dla osób leczonych
onkologicznie (jednak stan wiedzy branży kosmetycznej wciąż nie
jest wystarczający).
Jak
już wcześniej wspomniałam najważniejsza jest domowa pielęgnacja,
gdyż jedynie regularne dostarczanie skórze niezbędnych składników
(począwszy od odpowiednio dobranych preparatów do kąpieli, przez
mydła, balsamy i kremy) może przyczynić się do poprawy jej stanu.
W
dobie dzisiejszych czasów, gdzie jest ogromna gama preparatów
pielęgnacyjnych konsument stoi przed nie lada wyzwaniem, by dobrać
coś dla siebie. Idealnym rozwiązaniem byłaby tu znajomość
receptury form kosmetyku i związków wchodzących w skład kremu. By
jednak choć trochę ułatwić zadanie postaram się przybliżyć i
„oswoić” składniki, na które warto zwrócić uwagę :-).
Preparaty
dla osób po chemioterapii powinny mieć prosty skład. Recepturę
pozbawioną zapachu, sztucznych barwników, drażniących detergentów
(takich jak SLS i jego pochodne) oraz osławionych ostatnimi czasy
konserwantów (ja nie mogę używać preparatów zawierających
Parabeny pod każdą postacią oraz DMDM Hydantoin- doszłam do tego
jednak metodą prób i błędów, testując na sobie).
Istotnym elementem w recepturze kosmetyku, dla osób przyjmujących
cytostatyki, są filtry przeciwsłoneczne zarówno UVA, jak i UVB
(minimum SPF15, niższych nie ma co stosować, gdyż tak naprawdę
praktycznie nie działają).
Co
do składu, podejściem zdroworozsądkowym :-) należy skórze
dostarczyć składników, których ma deficyt, by przywrócić jej
zdolności regeneracyjne i obronne. Zwracajmy szczególną uwagę na
kremy przeznaczone dla skór wrażliwych, alergicznych i atopowych,
tzw. emolienty, gdyż mają one dużo składników o działaniu
okluzyjnym (uszczelniającym warstwę rogową naskórka),
regenerującym, nawilżającym oraz łagodzącym podrażnienia.
Produkty te z reguły pozbawione są alergizujących środków
zapachowych (niestety walory zapachowe kosmetyków stają się często
także ich wadą, gdyż wywołują najwięcej reakcji alergicznych) i
utrwalających recepturę preparatu. Nie sugerujmy się napisem
„produkt hipoalergiczny”, gdyż nie jest to gwarant braku
alergii, a jedynie określenie o znaczeniu marketingowym, które w
rzeczywistości niewiele wnosi do samej receptury. Przedrostek „hipo”
znaczy ni mniej ni więcej, niż o zmniejszonym ryzyku alergizacji,
ale wcale jej nie wyklucza. Sama niejednokrotnie doświadczyłam
alergii na krem „apteczny”, który przez wiele osób traktowany
jest jako „nadkosmetyk”. Ale o prawdach, mitach i kosmeceutykach
innym razem słów kilka :-).
Wracając
jednak do tematu :-) . Pożądanymi składnikami receptury kosmetyku
(dla ułatwienia odnalezienia ich w formule preparatu podam także
nazwy obowiązujące w systemie INCI) dla osób leczonych
chemioterapią są:
-
Alantoina (INCI: Allantoin) pochodna mocznika. Wykazuje
działanie łagodzące podrażnienia oraz pozytywnie wpływa na
proces regeneracji skóry.
-
Pantenol (INCI: Panthenol, a konkretniej to D-panthenol, czyli
prowitamina B5) ma właściwości
nawilżające, uelastyczniające oraz łagodzące podrażnienia.
Bardzo często w recepturze łączy się go z alantoiną, by wzmocnić
działanie łagodzące i regenerujące.
-
Gliceryna (INCI:
Glycerin)-
najlepiej wolna od palmitynianów (Palm-
Free) jest
związkiem silnie higroskopijnym o małej cząsteczce. Jest
odpowiedzialna za utrzymanie odpowiedniego stopnia nawilżenia
skóry. Zaleca się ją dla skóry podrażnionej, przesuszonej, ze
skłonnością do pęknięć i zaburzeń rogowacenia.
-
Witamina E (INCI:
Tocopherol,
Tocopheryl Acetate)
jest
eliksirem młodości. Związek przyspieszający regenerację
naskórka, wygładzający i uelastyczniający blizny (także
bliznowce-keloidy) oraz stanowiący naturalny filtr
przeciwsłoneczny. Jest witaminą rozpuszczalną w
tłuszczach, więc działa ochronnie na zewnętrzną warstwę
tłuszczową naskórka, a tym samym wpływa na stan elastyczności
skóry.
-
Wyciąg z owsa (INCI:
Avena Sativa (Oatstraw) Extract) działa zmiękczająco na naskórek, nawilża go. Ponadto przyspiesza proces regeneracji skóry i łagodzi podrażnienia, idealny nawet dla osób z atopią.
-
Arginina (INCI: Arginine) jest wyjątkowym aminokwasem przyspieszającym procesy naprawcze skóry. Wpływa pozytywnie na poziom nawilżenia. Łagodzi przebieg atopowego zapalenia skóry.
-
Mocznik (INCI: Urea) jest składnikiem NMF (Natural
Moisturizing Factor, naturalny czynnik nawilżający). Odpowiada za
prawidłowe uwodnienie skóry. Zgodnie ze swoją budową
i właściwościami silnie wiąże wodę, uniemożliwiając
jej wyparowanie ze skóry. W recepturze kosmetycznej jest
wykorzystywany syntetyczny mocznik. W stężeniach do 10% działa
nawilżająco, w wyższych zaś wykazuje działanie keratolitycze,
czyli złuszczające.
-
Kwas mlekowy (INCI: Lactic Acid) w stężeniach nie
przekraczających 4-5% w gotowej recepturze kosmetyku, wówczas
korzystnie wpłynie na stopień nawilżenia skóry i unikniemy jego
działania złuszczającego, które obserwuje się w wyższych
stężeniach
-
Oleje roślinne. Ważniejsze z nich to: arganowy (INCI:
Argania
Spinosa (Argan) Nut Oil),
z jagód goi (INCI:
Hellianthus Annuus Seed Oil, Lycium Barbarum Fruit Extract),
jojoba (INCI:
Simmondsia
Chinensis (Jojoba) Seed Oil),
kokosowy (INCI:
Coconut
Oil),
rycynowy (INCI:
Ricinus
Communis (Castor) Seed Oil),
z czarnuszki (INCI:
Nigella
Sativa Seed Oil),
z nasion bawełny (INCI:
Gossypium
(Cotton) Seed Oil),
z pestek malin (INCI:
Rubus
Idaeus (Raspberry) Seed Oil),
z liści aloesu (INCI:
Aloe
Barbadensis Leaf Oil). Oleje działają przede wszystkim natłuszczająco i wspomagają regenerację. Uszczelniają powierzchnię warstwy rogowej naskórka.
Uważać
należy na wosk pszczeli (biały INCI:
Cera Alba;
żółty INCI:
Cera Flava)
, jest używany jako stabilizator emulsji, lecz niestety często jest
czynnikiem alergizującym :-( .
Jak
już wyżej wspomniałam pielęgnację domową można (można nie
znaczy trzeba) uzupełniać zabiegami w gabinetach kosmetycznych.
Należy skonsultować taką decyzję z lekarzem prowadzącym, co
związane jest z różnorodnością przypadłości onkologicznych jak
i prowadzonym leczeniem. Zabieg powinien zacząć się od porządnego
wywiadu, poznania potrzeb skóry klienta (klientki) i wskazań
lekarza. Procedura zabiegowa jest dostosowywana indywidualnie, jak i
użyte w trakcie zabiegu kosmetyki, nie ma tu złotej uniwersalnej
zasady, którą możemy zastosować. Najczęściej zabieg odbywa się
bez użycia aparatury kosmetycznej (mam tu na myśli sprzęt bazujący
na ultradźwiękach, falach rf, prądach wszelakich, itp.), jednak
wszystko jest uzależnione od umiejscowienia i rodzaju nowotworu oraz
etapu leczenia, stąd tak istotna jest konsultacja lekarza.
Jako
czynny zawodowo kosmetolog, z doświadczenia wiem, że wizyty w
gabinecie kosmetycznym są relaksem dla duszy i ciała, dającym
psychiczny komfort i lepsze samopoczucie. Nawet manicure, czy
pedicure potrafi zdziałać cuda (a część osób leczonych
chemioterapią boryka się z erytrodyzestezją dłoniowo -podeszwową,
więc jak najbardziej wskazane powyższe zabiegi), jeżeli o psychikę
chodzi. Ja byłam w tej komfortowej sytuacji, z racji wykształcenia,
że sama pielęgnowałam się w każdym calu (domowa pielęgnacja
plus dozwolone przez lekarza zabiegi kosmetyczne).
Najważniejsze
to nie bać się pytać (lekarzy, kosmetyczek, farmaceutów)- koniec
języka za przewodnika :-) , czytać składy preparatów (bądź
samemu skomponować kosmetyk) i zadbać o pielęgnację
domową. Jeszcze raz dbać, dbać, dbać... Skóra będzie bardzo
wdzięczna i szybko da to po sobie poznać :-)
Źródła:
Marzec A., Chemia kosmetyków, Wyd. Dom Organizatora, Toruń 2005.
Dwilewicz- Trojaczek A., Wasiutyński A., M. Frączek, Onkologia w praktyce, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2013.
Kułakowski A., Skowrońska- Gardas A., Onkologia, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2003.
Marzec A., Chemia kosmetyków, Wyd. Dom Organizatora, Toruń 2005.
Dwilewicz- Trojaczek A., Wasiutyński A., M. Frączek, Onkologia w praktyce, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2013.
Kułakowski A., Skowrońska- Gardas A., Onkologia, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2003.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz