czwartek, 22 stycznia 2015

"Papier ścierny" w ekskluzywnym wydaniu- MIKRODERMABRAZJA :-D

Dzisiejszy post poświęcony będzie jednej z gabinetowych wersji złuszczania naskórka :-). Mowa o mikrodermabrazji, która czasy świetności i największej popularności ma już za sobą (wyparta nowościami technologicznymi). Mimo powyższego nie ubywa jej zwolenników i fanów :-).
Zacznijmy od pojęcia PEELINGU, który jest swoistym „workiem”, pełnym wszelakich zabiegów i preparatów o działaniu ścieńczającym naskórek. Piszę o tym dlatego, że tytułowa bohaterka także się w nim znajduje :-). Zawartość „worka” różni się poziomem (stąd mamy peelingi powierzchowne, średniogłębokie i głębokie) oraz sposobem działania. W związku z samym mechanizmem wyróżniamy peelingi: chemiczne (enzymatyczne, kwasy (cała gromadka AHA, BHA, PHA, itp.)), fizyczne (lasery, krioterapia) oraz mechaniczne (drobno i gruboziarniste, oksybrazja, mikrodermabrazja, dermabrazja).
My, jak nietrudno wywnioskować zajmiemy się ostatnią grupą (w niej znajduje się nasz „gagatek”). Charakteryzuje się ona w większości obecnością drobinek ściernych (w kosmetykach, bądź urządzeniach), którym zawdzięcza właściwości złuszczające. Mikrodermabrazja jest w pełni kontrolowanym zabiegiem aparaturowym, którego głębokość zależy od operatora i celu. Wykonuje się ją w seriach (seria to ok. 4-10 zabiegów, z przerwami najczęściej 2 tygodniowymi. Dłuższe spowodują nadmierną regenerację naskórka i znikomy efekt. Ja preferuję przerwy 7-10 dniowe, ale to bardzo indywidualne, zależne od kilku czynników, m.in. stanu skóry i celu).
W czasie zabiegu złuszczana jest warstwa rogowa (martwe korneocyty, wszelkie powierzchowne zanieczyszczenia, nadmiar sebum oraz płytkie zaskórniki). Prawidłowo przeprowadzoną mikrodermabrazją nie przekroczymy jednak jej poziomu. W opisach powszechnie dostępnych w internecie, odnośnie zabiegu, można przeczytać, że w jego trakcie złuszcza się „kolejne warstwy naskórka”. To jak najbardziej prawdziwe, ale niezbyt precyzyjne stwierdzenie, które nierzadko może wprowadzić laika w błąd. Wróćmy na moment do budowy skóry, a konkretniej jej zewnętrznej pokrywy, czyli warstwy rogowej. Składa się z kilkunastu rzędów spłaszczonych komórek ułożonych dachówkowato. Taki układ tworzy właśnie owe warstwy, które są usuwane :-), na pewno nie złuszczamy komórek leżących poniżej zewnętrznej pokrywy, ba nie usuwa się jej nawet całkowicie, tylko bardzo mocno ścieńcza. Taki mały słowny myk :-). Tym właśnie mikrodermabrazja różni się od dermabrazji (na której skupimy się w jednym z kolejnych postów), czyli głębokością złuszczania. Dzięki temu, tytułowy zabieg jest procedurą minimalnie inwazyjną (jednak na tyle skuteczną, by pobudzić mechanizmy naprawcze skóry), a co za tym idzie daje dobre efekty, przy znikomych niedogodnościach. Nie wyłącza z normalnej aktywności i codziennego życia, nie wymaga znieczulenia, ani rekonwalescencji, jak ma to miejsce w przypadku inwazyjnych, chirurgicznych metod. Mikrodermabrazja jest całkowicie bezbolesna. W trakcie zabiegu dochodzi do zaczerwienienia skóry, co związane jest z mechanicznym tarciem (utrzymuje się ono średnio kilka godzin, max.1-2 dni). Czasami może dojść także do niewielkiego obrzęku (przejściowego, podobnie jak rumień). Przekrwienie ma swoje dobre strony, gdyż zwiększa dotlenienie oraz odżywienie komórek i powierzchownych tkanek danej okolicy. Istotą działania mikrodermabrazji jest pobudzanie skóry do aktywniejszych podziałów i ich intensyfikacja. Prócz usprawnienia procesów regeneracyjnych naskórka, stymulowane są także fibroblasty w skórze właściwej, producenci upragnionego kolagenu i elastyny :-). Skóra po zabiegu staje się miękka i wygładzona, ale jednocześnie wrażliwa na bodźce (bądź, co bądź, ścieńczając warstwę rogową naskórka osłabiamy barierę ochronną). Dochodzi również do zwiększenia TEWL-u, stąd w pielęgnacji post-zabiegowej zaleca się stosowanie dedykowanych preparatów nawilżająco-ochronnych (najlepiej z filtrem SPF30).
Mikrodermabrazję dzielimy na:
  • diamentową, zakończoną frezem diamentowym (wcześniej stosowano m.in. kryształy wodorowęglanów sodu, aczkolwiek nie były tak precyzyjne i powodowały nadmierne podrażnienie skóry) o różnej gradacji i średnicy w zależności od okolicy twarzy, bądź ciała. Urządzenie bazuje na podciśnieniu, które zasysa fragmenty złuszczanego naskórka, (jak odkurzacz :-P) oraz powoduje miejscowe unoszenie skóry, co skutkuje szczelnym jej przyleganiem do frezu, gwarantując tym samym precyzyjniejsze złuszczanie.
  • korundową, zawierającą system tłocząco- ssący. Głowica z jednej strony wyrzuca pod ciśnieniem tlenek glinu (w postaci kryształów, wygląda to jak piasek), który jest tu czynnikiem złuszczającym. Jednocześnie wbudowany w głowicę „vacum” zasysa dokładnie zużyty piasek z fragmentami naskórka do osobnego pojemnika. Kryształy korundu mają różną wielkość (im większe, tym głębszy zabieg) i właściwości przeciwbakteryjne (pożądana cecha przy cerach trądzikowych). Tlenek glinu jest bezpieczny, ale w przypadku alergików radziłabym ostrożność. W niektórych urządzeniach stosuje się chlorek sodu, wodorowęglan sodu, bądź tlenek magnezu, ale z racji słabszych właściwości ściernych, po prostu je pominiemy :-D. Mikrodermabrazja korundowa jest bardziej „agresywna” niż poprzedniczka, tym samym działa nieco głębiej (pozostając nadal w poziomie warstwy rogowej). Jednak oba poprawnie wykonane zabiegi dają porównywalne efekty.


Zabieg w warunkach gabinetowych nie polega tylko na wyszorowaniu frezem bądź korundem skóry i sio do domu :-) (jednak takie przypadki się zdarzają, czego doświadczyłam na własnej skórze, chodząc na mikrodermabrazję do pewnego dermatologa. Po 15 minutowym zabiegu, bordowa jak apacz, błyszcząca od kremu ochronnego i lżejsza o jakieś 250zł szłam do domu. To było jednak dawno temu, więc myślę, że wiele się od tego czasu zmieniło :-)). Ścieńczona bariera ochronna jest idealnym podłożem do aplikacji preparatów obfitych w związki aktywne, które normalnie mogłyby jedynie „pomarzyć” o tym, by się „przedrzeć” przez warstwę rogową. Dla polepszenia efektu, najczęściej stosuje się wtłaczanie substancji różnymi metodami (ultradźwięki, elektroterapie, mezoterapia mikroigłowa, itp.). Mikrodermabrazję wykorzystuje się także jako wstęp do głębokich peelingów chemicznych z użyciem kwasów (od dłuższego czasu panuje trend na zabiegi łączone, gdyż dają lepsze efekty, przez co są bardziej pożądane).
Najlepszymi adresatami mikrodermabrazji są:
-Fotostarzenie wywołane przewlekłą ekspozycją na działanie promieni UV. Objawia się suchą, pogrubiałą i szorstką skórą, pokrytą licznymi przebarwieniami posłonecznymi oraz zmarszczkami. Najczęściej dotyczy twarzy, z racji chociażby jej lokalizacji.
-Rozstępy (szerzej omawiane >>tutaj<<).
-Trądzik, a w zasadzie „pamiątki” po nim, czyli blizny i przebarwienia pozapalne. Zmiany lokalizują się na twarzy plecach i klatce piersiowej.
-Bielactwo nabyte, skóra pozbawiona jędrności oraz elastyczności, niedotleniona, o szarym i ziemistym zabarwieniu.
Jeżeli są wskazania, pojawia się także lista przeciwwskazań. Najważniejsze z nich to: choroby z ropnym przebiegiem, infekcje grzybicze, bakteryjne i wirusowe w miejscu zabiegu, trądzik różowaty, trądzik w fazie aktywnej, łuszczyca, nowotwory skóry (wymagana zgoda lekarza).

Jak można było się przekonać, mikrodermabrazja niejedno ma imię i nie taki diabeł straszny, jak go malują :-). Do wyboru mamy piasek korundu, bądź diamentowy frez :-). Dla każdego coś „miłego”. Ja i moja skóra subiektywnie wybieramy bramkę nr 2. Marilyn Monroe nie bez powodu śpiewała, że Diamonds are a girl's best friend :-).



Źródła:
B. Jaroszewska Kosmetologia, Wydawnictwo Atena, Warszawa 2010
Martini M.C., Kosmetologia i farmakologia skóry Redakcja naukowa wydania polskiego Waldemar Placek, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2008.
www.mikrodermabrazja.org
Doświadczenia własne  

5 komentarzy:

  1. Mikrodermabrazja diamentowa to jeden z zabiegów, który wykonuję regularnie 2x w roku. Uwielbiam okres zaraz po zabiegu. Skóra jest rewelacyjna. Jakie według Ciebie zabiegi mało inwazyjne są najbardziej godne uwagi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi Ci o zabiegi stricte złuszczające? Czy ogólny przekrój wszystkich?

      Usuń
    2. Raczej ogólnie, na co warto się wybrać oprócz mikro?

      Usuń
    3. Potrzebowałabym poznać typ Twojej skóry i efekt, którego oczekujesz, by móc polecić Ci coś godnego uwagi.

      Usuń
    4. Chodzi mi o zabiegi anti-aging dla skóry mieszanej, skłonnej do zapychania. Mikrodermabrazja świetnie oczyszcza, pobudzając jednocześnie skórę do odnowy.Dodatkowo kwas zaraz po i dla mnie jest to idealny zabieg 2w1. Szukam jednak jakiegoś urozmaicenia, stąd to pytanie. Tak na marginesie fajny blog, czekam na nowe wpisy ;)

      Usuń