Dzisiejszy post
poświęcony będzie jednej z gabinetowych wersji złuszczania
naskórka :-). Mowa o mikrodermabrazji, która czasy świetności i
największej popularności ma już za sobą (wyparta nowościami
technologicznymi). Mimo powyższego nie ubywa jej zwolenników i
fanów :-).
Zacznijmy od pojęcia
PEELINGU, który jest swoistym „workiem”, pełnym wszelakich
zabiegów i preparatów o działaniu ścieńczającym naskórek.
Piszę o tym dlatego, że tytułowa bohaterka także się w nim
znajduje :-). Zawartość „worka” różni się poziomem (stąd
mamy peelingi powierzchowne, średniogłębokie i głębokie) oraz
sposobem działania. W związku z samym mechanizmem wyróżniamy
peelingi: chemiczne (enzymatyczne, kwasy (cała gromadka AHA,
BHA, PHA, itp.)), fizyczne (lasery,
krioterapia) oraz mechaniczne (drobno i gruboziarniste,
oksybrazja, mikrodermabrazja, dermabrazja).
My, jak nietrudno
wywnioskować zajmiemy się ostatnią grupą (w niej znajduje się
nasz „gagatek”). Charakteryzuje się ona w większości
obecnością drobinek ściernych (w kosmetykach, bądź
urządzeniach), którym zawdzięcza właściwości złuszczające.
Mikrodermabrazja jest w pełni kontrolowanym zabiegiem aparaturowym,
którego głębokość zależy od operatora i celu. Wykonuje
się ją w seriach (seria to ok. 4-10 zabiegów, z przerwami
najczęściej 2 tygodniowymi. Dłuższe spowodują nadmierną
regenerację naskórka i znikomy efekt. Ja preferuję przerwy 7-10
dniowe, ale to bardzo indywidualne, zależne od kilku czynników,
m.in. stanu skóry i celu).
W czasie zabiegu
złuszczana jest warstwa rogowa (martwe korneocyty, wszelkie
powierzchowne zanieczyszczenia, nadmiar sebum oraz płytkie
zaskórniki). Prawidłowo przeprowadzoną mikrodermabrazją nie
przekroczymy jednak jej poziomu. W opisach powszechnie dostępnych w
internecie, odnośnie zabiegu, można przeczytać, że w jego trakcie
złuszcza się „kolejne warstwy naskórka”. To jak najbardziej
prawdziwe, ale niezbyt precyzyjne stwierdzenie, które nierzadko może
wprowadzić laika w błąd. Wróćmy na moment do budowy skóry, a
konkretniej jej zewnętrznej pokrywy, czyli warstwy rogowej. Składa
się z kilkunastu rzędów spłaszczonych komórek ułożonych
dachówkowato. Taki układ tworzy właśnie owe warstwy, które są
usuwane :-), na pewno nie złuszczamy komórek
leżących poniżej zewnętrznej pokrywy, ba nie usuwa się jej nawet
całkowicie, tylko bardzo mocno ścieńcza. Taki mały słowny myk
:-). Tym właśnie mikrodermabrazja różni się od dermabrazji (na
której skupimy się w jednym z kolejnych postów), czyli głębokością
złuszczania. Dzięki temu, tytułowy zabieg jest procedurą
minimalnie inwazyjną (jednak
na tyle skuteczną, by pobudzić mechanizmy naprawcze skóry),
a co za tym idzie daje dobre efekty, przy znikomych
niedogodnościach. Nie wyłącza z
normalnej aktywności i codziennego życia, nie wymaga znieczulenia,
ani rekonwalescencji, jak ma to miejsce w przypadku inwazyjnych,
chirurgicznych metod. Mikrodermabrazja jest całkowicie bezbolesna. W
trakcie zabiegu dochodzi do zaczerwienienia skóry, co związane
jest z mechanicznym tarciem (utrzymuje się ono średnio kilka
godzin, max.1-2 dni). Czasami może dojść także do niewielkiego
obrzęku (przejściowego, podobnie jak rumień). Przekrwienie ma
swoje dobre strony, gdyż zwiększa dotlenienie oraz odżywienie
komórek i powierzchownych tkanek danej okolicy. Istotą działania
mikrodermabrazji jest pobudzanie skóry do aktywniejszych podziałów
i ich intensyfikacja. Prócz usprawnienia procesów regeneracyjnych
naskórka, stymulowane są także fibroblasty w skórze właściwej,
producenci upragnionego kolagenu i elastyny :-). Skóra po zabiegu
staje się miękka i wygładzona, ale jednocześnie wrażliwa na
bodźce (bądź, co bądź, ścieńczając warstwę rogową naskórka
osłabiamy barierę ochronną). Dochodzi również do
zwiększenia TEWL-u, stąd w pielęgnacji post-zabiegowej zaleca się
stosowanie dedykowanych preparatów nawilżająco-ochronnych (najlepiej z filtrem SPF30).
Mikrodermabrazję
dzielimy na:
- diamentową, zakończoną frezem diamentowym (wcześniej stosowano m.in. kryształy wodorowęglanów sodu, aczkolwiek nie były tak precyzyjne i powodowały nadmierne podrażnienie skóry) o różnej gradacji i średnicy w zależności od okolicy twarzy, bądź ciała. Urządzenie bazuje na podciśnieniu, które zasysa fragmenty złuszczanego naskórka, (jak odkurzacz :-P) oraz powoduje miejscowe unoszenie skóry, co skutkuje szczelnym jej przyleganiem do frezu, gwarantując tym samym precyzyjniejsze złuszczanie.
- korundową, zawierającą system tłocząco- ssący. Głowica z jednej strony wyrzuca pod ciśnieniem tlenek glinu (w postaci kryształów, wygląda to jak piasek), który jest tu czynnikiem złuszczającym. Jednocześnie wbudowany w głowicę „vacum” zasysa dokładnie zużyty piasek z fragmentami naskórka do osobnego pojemnika. Kryształy korundu mają różną wielkość (im większe, tym głębszy zabieg) i właściwości przeciwbakteryjne (pożądana cecha przy cerach trądzikowych). Tlenek glinu jest bezpieczny, ale w przypadku alergików radziłabym ostrożność. W niektórych urządzeniach stosuje się chlorek sodu, wodorowęglan sodu, bądź tlenek magnezu, ale z racji słabszych właściwości ściernych, po prostu je pominiemy :-D. Mikrodermabrazja korundowa jest bardziej „agresywna” niż poprzedniczka, tym samym działa nieco głębiej (pozostając nadal w poziomie warstwy rogowej). Jednak oba poprawnie wykonane zabiegi dają porównywalne efekty.
Zabieg w warunkach
gabinetowych nie polega tylko na wyszorowaniu frezem bądź korundem
skóry i sio do domu :-) (jednak takie przypadki się zdarzają, czego doświadczyłam na własnej skórze, chodząc na mikrodermabrazję do pewnego dermatologa. Po 15 minutowym zabiegu, bordowa jak apacz, błyszcząca od kremu ochronnego i lżejsza o jakieś 250zł szłam do domu. To było jednak dawno temu, więc myślę, że wiele się od tego czasu zmieniło :-)). Ścieńczona bariera ochronna jest
idealnym podłożem do aplikacji preparatów obfitych w związki
aktywne, które normalnie mogłyby jedynie „pomarzyć” o tym, by
się „przedrzeć” przez warstwę rogową. Dla polepszenia efektu,
najczęściej stosuje się wtłaczanie substancji różnymi metodami
(ultradźwięki, elektroterapie, mezoterapia mikroigłowa, itp.).
Mikrodermabrazję wykorzystuje się także jako wstęp do głębokich
peelingów chemicznych z użyciem kwasów (od dłuższego czasu
panuje trend na zabiegi łączone, gdyż dają lepsze efekty, przez
co są bardziej pożądane).
Najlepszymi adresatami
mikrodermabrazji są:
-Fotostarzenie
wywołane przewlekłą ekspozycją na działanie promieni UV. Objawia
się suchą, pogrubiałą i szorstką skórą, pokrytą licznymi
przebarwieniami posłonecznymi oraz
zmarszczkami. Najczęściej dotyczy twarzy, z racji chociażby
jej lokalizacji.
-Rozstępy
(szerzej omawiane >>tutaj<<).
-Trądzik, a w
zasadzie „pamiątki” po nim, czyli blizny i
przebarwienia pozapalne. Zmiany lokalizują się na twarzy
plecach i klatce piersiowej.
-Bielactwo nabyte, skóra
pozbawiona jędrności oraz elastyczności, niedotleniona, o szarym i
ziemistym zabarwieniu.
Jeżeli są wskazania,
pojawia się także lista przeciwwskazań. Najważniejsze z nich to:
choroby z ropnym przebiegiem, infekcje grzybicze,
bakteryjne i wirusowe w miejscu zabiegu, trądzik
różowaty, trądzik w fazie aktywnej, łuszczyca,
nowotwory skóry (wymagana zgoda lekarza).
Jak można było się
przekonać, mikrodermabrazja niejedno ma imię i nie taki diabeł
straszny, jak go malują :-). Do wyboru mamy piasek korundu, bądź
diamentowy frez :-). Dla każdego coś „miłego”. Ja i moja skóra
subiektywnie wybieramy bramkę nr 2. Marilyn Monroe nie bez powodu
śpiewała, że Diamonds are a girl's best friend :-).
Źródła:
B. Jaroszewska Kosmetologia, Wydawnictwo Atena, Warszawa 2010
Martini M.C., Kosmetologia i farmakologia skóry Redakcja naukowa wydania polskiego Waldemar Placek, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2008.
www.mikrodermabrazja.org
Doświadczenia własne
Mikrodermabrazja diamentowa to jeden z zabiegów, który wykonuję regularnie 2x w roku. Uwielbiam okres zaraz po zabiegu. Skóra jest rewelacyjna. Jakie według Ciebie zabiegi mało inwazyjne są najbardziej godne uwagi?
OdpowiedzUsuńChodzi Ci o zabiegi stricte złuszczające? Czy ogólny przekrój wszystkich?
UsuńRaczej ogólnie, na co warto się wybrać oprócz mikro?
UsuńPotrzebowałabym poznać typ Twojej skóry i efekt, którego oczekujesz, by móc polecić Ci coś godnego uwagi.
UsuńChodzi mi o zabiegi anti-aging dla skóry mieszanej, skłonnej do zapychania. Mikrodermabrazja świetnie oczyszcza, pobudzając jednocześnie skórę do odnowy.Dodatkowo kwas zaraz po i dla mnie jest to idealny zabieg 2w1. Szukam jednak jakiegoś urozmaicenia, stąd to pytanie. Tak na marginesie fajny blog, czekam na nowe wpisy ;)
Usuń