Trendy pielęgnacyjno-
urodowe zmieniają się jak wszędzie :-). Co za tym idzie, z biegiem
czasu dochodzi do przewartościowania zabiegów kosmetycznych, z
koniecznych, na okazjonalne lub zbędne :-). Obecnie panuje moda na
wszystko w stylu EKO :-) i powrót do natury. Z drugiej zaś strony,
na piedestale jest estetyka i atrakcyjny wygląd, w którym ręce są
ważnym „elementem” i niejednokrotnie „narzędziem” pracy.
Oprócz pomalowanych paznokci, uwagę zwracają „skórki”, które
potrafią „uprzykrzyć” życie :-).
Co więc z nimi robić?
Wycinać, odsuwać, rozpuszczać, a może w ogóle zostawić je w
świętym spokoju?
Zacznijmy od dawki mojej
ukochanej teorii :-).
Paznokieć zbudowany jest
z białka- keratyny. Stanowi wraz z włosami tzw. przydatki skóry.
Składa się z zewnętrznej części, w postaci płytki
paznokciowej oraz zatopionego w skórze korzenia. Dla
lepszego zobrazowania dołączam niżej zdjęcie.
Korzeń otacza tzw.
macierz, która jest odpowiedzialna za wzrost i prawidłową
budowę paznokcia. W niej dochodzi do syntezy wspomnianej wyżej
keratyny. Macierz to bezsprzecznie wrażliwa struktura, która wymaga
ochrony przed czynnikami zewnętrznymi i urazami. Taką właśnie
funkcję spełniają bohaterowie tego posta czyli „skórki” :-).
Fachowo zwane są obrąbkiem naskórkowym (kiedyś mówiło
się o nich oskórek :-), też wdzięcznie :-P). Stanowi on taką
jakby cienką błonkę, która przytwierdzona jest do płytki
paznokcia (u niektórych nad wyraz mocno rozwiniętą). Obrąbek
chroni przed wnikaniem zanieczyszczeń i drobnoustrojów, które
mogłyby doprowadzić do powstania infekcji. Ja porównuję „skórki”
do gumowej uszczelki (np. w oknach), gdyż ich funkcje są
metaforycznie zbliżone :-).
Nieumiejętne i zbyt
energiczne „majstrowanie” przy obrąbku naskórkowym, może
doprowadzić do uszkodzenia macierzy, co z kolei zaburza wzrost
paznokcia oraz wpływa na jego budowę (deformacje).
Jednak same „skórki”
nie zawsze wyglądają i funkcjonują tak, jak byśmy sobie tego
życzyli. Niejednokrotnie praca, zwłaszcza manualna, nie pozostaje
bez echa dla obrąbka naskórkowego (i całej skóry rąk). Często
jest pogrubiały, zrogowaciały, twardy i suchy. Brak elastyczności
skutkuje krwawymi pęknięciami i „zadziorami” (w końcu nasze
palce i pokrywająca je skóra nieustannie „pracują”).
Dlatego,
jak wszędzie istotna jest dedykowana pielęgnacja (wzmożona w
okresach jesienno- zimowych) i zbilansowana dieta. Prócz
wspomnianych czynników zawodowych są przedstawiciele tzw. „starej”
szkoły, którzy nie wyobrażają sobie zadbanych dłoni z
towarzyszącym im obrąbkiem naskórkowym.
Mamy kilka sposobów na
pozbycie się „problemu”:
- Moczenie i
Wycinanie- nie zabierajmy się za nie, gdy nie mamy o tym bladego
pojęcia, bo można naprawdę zrobić sobie „kuku”. Często
skórki po prostu wycina się za głęboko (nie tylko krwawienie o
tym świadczy), całkowicie pozbawiając macierzy ochrony. Nic więc
dziwnego, że skóra pragnie swą „uszczelkę” w jak najszybszym
tempie odbudować, bo jest jej fizjologicznie potrzebna. Ponadto
nieumiejętne wycięcie skórek daje obraz większej lub mniejszej
„falbanki” o nierównych brzegach, czego efektem jest zwiększenie
częstotliwości wspomnianych wyżej „zadziorów”. Jeżeli ktoś
nie wyobraża sobie życia ze skórkami, warto wybrać się do
zaufanej i doświadczonej osoby, która zrobi to w sposób
prawidłowy.
- Moczenie i odsuwanie
(ewentualne przycięcie nierówności, obrąbek zostaje). Co do
tej metody uważam, że sprawdza się u osób, których obrąbek jest
zredukowany. Mechaniczne i mocne odpychanie rozbudowanych „skórek”
jest, po pierwsze nieprzyjemne (u niektórych bolesne), po drugie,
również może prowadzić do urazu (zwłaszcza metalowym kopytkiem).
Dedykowane są drewniane patyczki, ale znam przypadki osób, które
tak intensywnie „molestowały” nimi obrąbek naskórkowy, że
doprowadziły do krwawienia. Także zasada nr 1 przy pracy ze
„skórkami” to delikatność i wyczucie. Nic na siłę i siłą.
Ta metoda wymaga przycinania nierówności (nie całych „skórek”),
gdyż samo moczenie nie powoduje rozpuszczania i ścieńczania
oskórka.
- Chemiczne
rozpuszczanie i odsuwanie (ewentualne przycięcie nierówności,
obrąbek zostaje) polega na nałożeniu preparatu, który ma za
zadanie zmiękczyć „skórki”, po dłuższym pozostawieniu
rozpuścić najcieńsze błonki (jednak nie cały obrąbek, powoduje
jedynie ścieńczenie pogrubiałej warstwy). Procedura może być
poprzedzona wcześniejszym moczeniem, choć najczęściej jest jego
alternatywą. Tak przygotowane skórki, nawet te „wybujałe”
można delikatnie usunąć patyczkiem drewnianym. Czasami wymagane
jest dodatkowe przycięcie nierówności, jeżeli takowe powstaną
przy odsuwaniu.
Zdecydowanie ostatni
punkt jest w tej chwili „na topie” :-), gdyż stanowi najmniej
inwazyjną metodę pielęgnacji „skórek” i jest
najbezpieczniejszy. Mamy 2w1, bo pielęgnujemy skórki nie
doprowadzając do ich pogrubienia i przerostu, ale nie pozbawiamy
macierzy ochrony.
Osoby, które przez wiele
lat wycinały całkowicie obrąbek, również zaprzestają tej
procedury (ale mam klientki, które nie chcą dać się przekonać,
traktując „skórki” jako zło konieczne :-D). Jednak w takich
przypadkach jest to dość długotrwały proces, by oskórek wrócił
do „normy”. Najlepiej zacząć od olejowania obrąbka (tak często
jak się da w ciągu dnia) i stosowania ostatniego z powyżej
wymienionych sposobów (nawet kilka razy w tygodniu, jeżeli jest
taka potrzeba). Z czasem obrąbek wróci do normy i przestanie tak
namiętnie narastać i ścieńczeje. Jak szybko- to już indywidualna
kwestia zależna w dużej mierze od systematyczności. Ja jednak
uważam, że warto próbować.
Sama należę do grupy
szczęśliwców, która ze skórkami nigdy nie miała problemu, stąd
wiem jaki to komfort :-).
Źródła:
Martini M.C., Kosmetologia i farmakologia skóry Redakcja naukowa wydania polskiego Waldemar Placek, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2008.
Wiedza własna i doświadczenie :-D
Jaki preparat do skórek polecasz?
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkie kosmetyki robię sama, tak jak i płyn do usuwania skórek. Ma w składzie głównie, destylat borowinowy, olej ze słodkich migdałów, oliwę z oliwek trochę soku z cytryny i papaine (rzecz jasna także emulator żeby fazy wodna i tłuszczowa się połączyły) oraz eko konserwant. Jeżeli nie masz smykalki to kręcenia własnych kosmetyków to dobrą pielęgnacja jest ciepła oliwa z oliwek z sokiem z cytryny.
Usuń