środa, 10 grudnia 2014

Co z tymi "skórkami"?

Trendy pielęgnacyjno- urodowe zmieniają się jak wszędzie :-). Co za tym idzie, z biegiem czasu dochodzi do przewartościowania zabiegów kosmetycznych, z koniecznych, na okazjonalne lub zbędne :-). Obecnie panuje moda na wszystko w stylu EKO :-) i powrót do natury. Z drugiej zaś strony, na piedestale jest estetyka i atrakcyjny wygląd, w którym ręce są ważnym „elementem” i niejednokrotnie „narzędziem” pracy. Oprócz pomalowanych paznokci, uwagę zwracają „skórki”, które potrafią „uprzykrzyć” życie :-).
Co więc z nimi robić? Wycinać, odsuwać, rozpuszczać, a może w ogóle zostawić je w świętym spokoju?
Zacznijmy od dawki mojej ukochanej teorii :-).
Paznokieć zbudowany jest z białka- keratyny. Stanowi wraz z włosami tzw. przydatki skóry. Składa się z zewnętrznej części, w postaci płytki paznokciowej oraz zatopionego w skórze korzenia. Dla lepszego zobrazowania dołączam niżej zdjęcie.
Korzeń otacza tzw. macierz, która jest odpowiedzialna za wzrost i prawidłową budowę paznokcia. W niej dochodzi do syntezy wspomnianej wyżej keratyny. Macierz to bezsprzecznie wrażliwa struktura, która wymaga ochrony przed czynnikami zewnętrznymi i urazami. Taką właśnie funkcję spełniają bohaterowie tego posta czyli „skórki” :-). Fachowo zwane są obrąbkiem naskórkowym (kiedyś mówiło się o nich oskórek :-), też wdzięcznie :-P). Stanowi on taką jakby cienką błonkę, która przytwierdzona jest do płytki paznokcia (u niektórych nad wyraz mocno rozwiniętą). Obrąbek chroni przed wnikaniem zanieczyszczeń i drobnoustrojów, które mogłyby doprowadzić do powstania infekcji. Ja porównuję „skórki” do gumowej uszczelki (np. w oknach), gdyż ich funkcje są metaforycznie zbliżone :-).
Nieumiejętne i zbyt energiczne „majstrowanie” przy obrąbku naskórkowym, może doprowadzić do uszkodzenia macierzy, co z kolei zaburza wzrost paznokcia oraz wpływa na jego budowę (deformacje).
Jednak same „skórki” nie zawsze wyglądają i funkcjonują tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Niejednokrotnie praca, zwłaszcza manualna, nie pozostaje bez echa dla obrąbka naskórkowego (i całej skóry rąk). Często jest pogrubiały, zrogowaciały, twardy i suchy. Brak elastyczności skutkuje krwawymi pęknięciami i „zadziorami” (w końcu nasze palce i pokrywająca je skóra nieustannie „pracują”).
Dlatego, jak wszędzie istotna jest dedykowana pielęgnacja (wzmożona w okresach jesienno- zimowych) i zbilansowana dieta. Prócz wspomnianych czynników zawodowych są przedstawiciele tzw. „starej” szkoły, którzy nie wyobrażają sobie zadbanych dłoni z towarzyszącym im obrąbkiem naskórkowym.
Mamy kilka sposobów na pozbycie się „problemu”:
- Moczenie i Wycinanie- nie zabierajmy się za nie, gdy nie mamy o tym bladego pojęcia, bo można naprawdę zrobić sobie „kuku”. Często skórki po prostu wycina się za głęboko (nie tylko krwawienie o tym świadczy), całkowicie pozbawiając macierzy ochrony. Nic więc dziwnego, że skóra pragnie swą „uszczelkę” w jak najszybszym tempie odbudować, bo jest jej fizjologicznie potrzebna. Ponadto nieumiejętne wycięcie skórek daje obraz większej lub mniejszej „falbanki” o nierównych brzegach, czego efektem jest zwiększenie częstotliwości wspomnianych wyżej „zadziorów”. Jeżeli ktoś nie wyobraża sobie życia ze skórkami, warto wybrać się do zaufanej i doświadczonej osoby, która zrobi to w sposób prawidłowy.
- Moczenie i odsuwanie (ewentualne przycięcie nierówności, obrąbek zostaje). Co do tej metody uważam, że sprawdza się u osób, których obrąbek jest zredukowany. Mechaniczne i mocne odpychanie rozbudowanych „skórek” jest, po pierwsze nieprzyjemne (u niektórych bolesne), po drugie, również może prowadzić do urazu (zwłaszcza metalowym kopytkiem). Dedykowane są drewniane patyczki, ale znam przypadki osób, które tak intensywnie „molestowały” nimi obrąbek naskórkowy, że doprowadziły do krwawienia. Także zasada nr 1 przy pracy ze „skórkami” to delikatność i wyczucie. Nic na siłę i siłą. Ta metoda wymaga przycinania nierówności (nie całych „skórek”), gdyż samo moczenie nie powoduje rozpuszczania i ścieńczania oskórka.
- Chemiczne rozpuszczanie i odsuwanie (ewentualne przycięcie nierówności, obrąbek zostaje) polega na nałożeniu preparatu, który ma za zadanie zmiękczyć „skórki”, po dłuższym pozostawieniu rozpuścić najcieńsze błonki (jednak nie cały obrąbek, powoduje jedynie ścieńczenie pogrubiałej warstwy). Procedura może być poprzedzona wcześniejszym moczeniem, choć najczęściej jest jego alternatywą. Tak przygotowane skórki, nawet te „wybujałe” można delikatnie usunąć patyczkiem drewnianym. Czasami wymagane jest dodatkowe przycięcie nierówności, jeżeli takowe powstaną przy odsuwaniu.
Zdecydowanie ostatni punkt jest w tej chwili „na topie” :-), gdyż stanowi najmniej inwazyjną metodę pielęgnacji „skórek” i jest najbezpieczniejszy. Mamy 2w1, bo pielęgnujemy skórki nie doprowadzając do ich pogrubienia i przerostu, ale nie pozbawiamy macierzy ochrony.
Osoby, które przez wiele lat wycinały całkowicie obrąbek, również zaprzestają tej procedury (ale mam klientki, które nie chcą dać się przekonać, traktując „skórki” jako zło konieczne :-D). Jednak w takich przypadkach jest to dość długotrwały proces, by oskórek wrócił do „normy”. Najlepiej zacząć od olejowania obrąbka (tak często jak się da w ciągu dnia) i stosowania ostatniego z powyżej wymienionych sposobów (nawet kilka razy w tygodniu, jeżeli jest taka potrzeba). Z czasem obrąbek wróci do normy i przestanie tak namiętnie narastać i ścieńczeje. Jak szybko- to już indywidualna kwestia zależna w dużej mierze od systematyczności. Ja jednak uważam, że warto próbować.

Sama należę do grupy szczęśliwców, która ze skórkami nigdy nie miała problemu, stąd wiem jaki to komfort :-).



Źródła:
Martini M.C., Kosmetologia i farmakologia skóry Redakcja naukowa wydania polskiego Waldemar Placek, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2008.
Wiedza własna i doświadczenie :-D

2 komentarze:

  1. Jaki preparat do skórek polecasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie wszystkie kosmetyki robię sama, tak jak i płyn do usuwania skórek. Ma w składzie głównie, destylat borowinowy, olej ze słodkich migdałów, oliwę z oliwek trochę soku z cytryny i papaine (rzecz jasna także emulator żeby fazy wodna i tłuszczowa się połączyły) oraz eko konserwant. Jeżeli nie masz smykalki to kręcenia własnych kosmetyków to dobrą pielęgnacja jest ciepła oliwa z oliwek z sokiem z cytryny.

      Usuń