|
Wyprysk alergiczny połączony z drobnymi i pojedynczymi trądzikowymi krostami |
Alergie stają się nieodzownym elementem egzystencji coraz większej części populacji... Kiedyś problemem były uczulenia wieku dziecięcego, z których można było „wyrosnąć”... Teraz nikt nie zna dnia ani godziny, gdy alergia zapuka do drzwi :-). Mimo jej wielokierunkowych objawów, skoncentrujemy się na skórnych symptomach, jak przystało na tematykę bloga.
Szczęśliwi Ci, którzy nie muszą studiować bacznie etykiet i inwigilować wszystkiego, co potencjalnie stanowiłoby alergen... Choć fajnie jest wiedzieć, co się spożywa i aplikuje na skórę, świadomość, że większości należy unikać (zwłaszcza tego, co tygryski lubią najbardziej), sprawia, że czar jedzenia i „kosmetykowania” pryska :-P. O ile środki kosmetyczne dość łatwo można ograniczyć i zastąpić (na te z właściwym i pożądanym składem), to w przypadku produktów spożywczych nie jest już takie proste, gdyż nawet zdrowa żywność może uczulać :-(.
Alergia jest niczym innym jak nadreaktywną odpowiedzią organizmu na kontakt z alergenem (układ immunologiczny osoby uczulonej traktuje ów związek jako szkodliwy, obcy, który należy jak najszybciej „zneutralizować”). Wystąpi jedynie u osób predysponowanych (uczulonych na daną substancję, bądź ich grupę). Ów „kontakt” skutkuje wytworzeniem przeciwciał, które mają za zadanie zwalczenie intruza.
Jak już wcześniej wspomniałam skoncentrujemy się na alergicznym wyprysku skórnym. Objawia się on świądem, rumieniem, pokrzywkowymi bąblami, bądź krostami wypełnionymi płynem surowiczym (przy atopowym zapaleniu skóry, obserwuje się najczęściej zaostrzenie jego objawów). Wyprysk skórny może być efektem alergii pokarmowej, kontaktowej (omówionej szerzej w tym poście >>
link<<) lub krzyżowej (wziewna prócz poważnych problemów ze strony układu oddechowego i wodnistego kataru, powoduje najczęściej obrzęk spojówek i ich zapalenie, czyli brak typowego odczynu skórnego, więc pominiemy ją tym razem :-P). Jeszcze kilka słów wyjaśnienia co do alergii krzyżowej. Mamy z nią do czynienia w momencie, gdy dana osoba wykazuje więcej niż jedną nadwrażliwość np. pokarmową i wziewną (bądź kontaktową i pokarmową, itp., czyli uczula ją wiele związków różnego pochodzenia, o odmiennym sposobie „podania”). Alergeny np. wziewne (budową zbliżone do tych, pochodzących z żywności- taka sytuacja ma miejsce np. między alergenami leszczyny i orzechów), są w stanie wywołać odpowiedź typową dla nadwrażliwości pokarmowej (i na odwrót), gdyż organizm nie jest w stanie ich prawidłowo rozróżnić.
W momencie, gdy zaobserwujemy niepokojące objawy (nie tylko skórne, gdyż one akurat, w przeciwieństwie do ogólnoustrojowych i układowych, nie są groźne) powinniśmy swoje kroki skierować do alergologa :-). Jest to jak najbardziej prawidłowy wybór, gdyż lekarz tejże specjalności ma w „menu” usług testy diagnostyczne, które mogą pomóc nam poznać źródło kłopotów (co nie stanowi jednak gwarantu sukcesu, ale o tym za chwilę). Do wyboru są testy podstawowe z krwi (standaryzowane i nakierowane na IgE), pokarmowe oraz płatkowe. Teoretycznie więc ogromne pole do popisu w diagnostyce...
Jednak tak naprawdę w alergologii wyróżnia się kilka typów reakcji alergicznych, różniących się wytwarzanymi przeciwciałami i różnymi mechanizmami. Alergolodzy zajmują się głównie reakcjami IgE-zależnymi (związanymi z produkcją Immunoglobulin klasy E), gdyż dają one łatwe do odczytania natychmiastowe objawy i możliwe są do zdiagnozowania właśnie za pomocą wspomnianych wyżej testów. Istnieje także niemała grupa alergii IgE-niezależnych (IgG, IgA, IgM, IgD, więc jak widać diagnostyka IgE to tylko kropla w morzu) to pozostała gromadka, która może spędzać „sen z powiek”. Najczęstsza spośród nadwrażliwości IgE- niezależnych jest alergia pokarmowa IgG, zwana reakcją opóźnioną (III typ reakcji alergicznej). Jej objawy mogą pojawić się w przedziale między 8 a 70 godzin po spożyciu pokarmu, który ją wywołał. Jak więc widać znacząco utrudnia to diagnostykę i wytypowanie konkretnego produktu... Na szczęście, jeżeli uda się oskarżyć reakcję typu III jako sprawcę złego samopoczucia, czy zmian skórnych, można wykonać specjalistyczne badanie krwi w kierunku przeciwciał IgG (jak zwykle wszystko, co skuteczne jest odpłatne i uwaga, w zależności od ilości alergenów koszt może wynieść od 500zł do 1500zł)...
Ale żeby nie było tak fajnie idziemy dalej :-)
Prócz kwestii alergicznych możemy mieć do czynienia z tzw. nietolerancją pokarmową (często do worka nietolerancji wrzuca się także powyższe reakcje immunologiczne, których nie da się zdiagnozować testami) :-). Często zdarza się sytuacja, że mimo negatywnych wyników testów diagnostycznych obserwujemy wyraźne pogorszenie stanu skóry po spożyciu pewnych produktów (częste są także bóle brzucha, kiepskie samopoczucie, ale jak wspomniałam ograniczamy się do skórzastych objawów). Nie zawsze nietolerancja objawia się typowym świądem, wypryskiem czy pokrzywką. Może mieć także postać stanów zapalnych (małe i duże wypryski na rumieniowym podłożu, bez konkretnej treści, dla intensywnych „wyciskaczy” i „dusicieli”, to takie zmiany, które bywają sporych rozmiarów i dają bolesność przy ucisku, ale przy próbie wyciśnięcia nie wychodzi z nich nic :-P), przypominających nierzadko trądzik (jeżeli więc widzicie, że po spożyciu produktów zawierających np. kakao wasza skóra pokrywa się dużą ilością stanów zapalnych, a przeprowadzone testy alergiczne nic nie wykazały, oznacza to, że macie nietolerancję na ów składnik, a nie, że kakao powoduje trądzik :-) ).
Nietolerancje pokarmowe polegają na nadwrażliwości (także nieimmunologicznej, ale jak pisałam wrzucone są też do tej grupy niezdiagnozowane reakcje alergiczne) na konkretne produkty spożywcze (często gęsto modyfikowane, bądź sztuczne „nowe” gatunki). Mimo, że są mniej groźne niż alergia (jej objawy są łagodniejsze), nie należy lekceważyć nietolerancji i wziąć sobie do serca reakcję organizmu. W takich sytuacjach powinno się wyeliminować z diety produkty, bądź ich składowe, jeżeli to możliwe (np. zastąpić pszenicę glutenową odmianą bezglutenową, którą jest orkisz, itp.), co nierzadko utrudnia życie i zawęża menu... Zwłaszcza, że bombardowani jesteśmy przetworzonymi produktami nafaszerowanymi wszystkim, począwszy od konserwantów, sztucznych barwników, przez metale ciężkie, po modyfikacje genetyczne.
Z racji faktu, że sama borykam się z problemem alergii kontaktowych, pokarmowych i nietolerancji (u mnie jest to wynikiem przebytego leczenia, taka powiedzmy pamiątka...) powiem tak: nie ma to jak zeszycik, długopis i skrzętnie prowadzone notatki na zasadzie metody prób, błędów i własnych obserwacji :-) (nikt nie zna nas tak dobrze, jak my sami).
Pragnę dodać tylko kilka małych rad praktycznych :-). Pamiętajcie o ogromnej ilości pestycydów i chemikaliów, którymi traktuje się m.in. owoce i warzywa, gdyż to one często są bezpośrednią przyczyną alergii, czy też nietolerancji, nie zaś same spożywane produkty (u mnie problem częściowo rozwiązała zmiana źródła kupowanych produktów, itp). Jeżeli macie alergię kontaktową na nikiel, potwierdzoną w testach płatkowych (czyli skórnych), powinniście unikać żywności w puszkach (groszek, kukurydza, fasola, tuńczyk, itp.- swoją drogą ten ostatni gagatek zasługuje na osobnego posta, bo zawiera całą tablicę Mendelejewa spośród metali ciężkich), gdyż ona również może zawierać ten pierwiastek.
Unikajcie garmażeryjnego jedzenia i gotowych półproduktów, bo zawierają wszystko i nic zarazem :-). Uważajcie na barwniki spożywcze, czyli wszystkie pięknie koloryzowane ciasta i spożywcze „gadżety” (myślę, że należy się ich bać bardziej niż tych kosmetycznych, chociażby ze względu na fakt, że podajemy je do wnętrza organizmu nie tylko aplikujemy na skórę, a co za tym idzie alergia kontaktowa jest mniej groźna w skutkach, niż pokarmowa czy ogólna). Warto mieć w podręcznej apteczce doraźne leki ograniczające i łagodzące skutki alergii (również tej na skórze, tylko błagam nie maści sterydowe, bo to najgorsze z możliwych rozwiązań i nie można ich stosować w obrębie twarzy). Warto zadbać o kosmetyki dla osób ze skórą atopową, gdyż mają bardziej przyjazny skład i nawet podczas rzutu alergicznego na skórze nie zaostrzają jego objawów (można także wykonać krem handmade :-), co gorąco polecam).
Uszy do góry, zeszyt w dłoń, długopis i zachęcam do prowadzenia notatek.
Źródła:
Notatki z dermatologii, alergologii i immunologii ze studiów :-P
Wiedza i doświadczenia własne
biotechnologia.pl
S. Jabłońska, T. Chorzelski Choroby skóry. Dla studentów medycyny i lekarzy, PZWL, Warszawa 2002.