środa, 25 lutego 2015

Gabinetowa "polerka" skóry... POLI ABRAZJA :-D

Dziś kończymy wieczorek zapoznawczy z rodzinką mechanicznych „złuszczaczy” :-) (ostatecznie, po długim namyśle, pozwoliłam sobie pominąć kosmetyczne produkty peelingujące, zarówno w wersjach domowych, jak i profesjonalnych, bo mam w związku z nimi inne plany :-P).
Dzisiejszy post będzie subtelny i delikatny, jak jego bohaterka :-). W końcu największego brutala i czarną (a właściwie to krwawą) „owcę” już poznaliście poprzednio :-).
Gwiazdą wieczoru jest Poli abrazja :-). Już sama nazwa brzmi lekko i przyjemnie :-D. Inaczej zwana bywa sterylną mikrodermabrazją, gdyż wykonuje się ją jednorazową głowicą (z hypoalergicznego stopu plastiku, dla przypomnienia określenie to wcale nie wyklucza alergii, teoretycznie zmniejsza jej ryzyko).
Zabieg nie powoduje podrażnienia skóry, co znacząco zwiększa zasięg odbiorców (prócz tradycyjnych adresatów, grono zasiliły osoby z cerą naczyniową, trądzikową, trądzikiem różowatym w początkowym stadium, skórą atopową). Wszystko pięknie ładnie, więc gdzie tkwi haczyk? Otóż, tak naprawdę poli abrazja nie ściera naskórka, jak bohaterki poprzednich postów, a go mechanicznie poleruje :-) (wyrównuje powierzchnię naskórka, minimalizuje mikro- nierówności, nie mylić z efektem polerki paznokci, które błyszczą się jak tafla lustra. Skóra będzie jedynie nieco inaczej odbijać światło, co doda jej blasku). Dzięki temu nie ma ryzyka przyspieszonego procesu rogowacenia i wspomnianego już podrażnienia. Poli abrazja pobudza naturalne mechanizmy regeneracji skóry bez zakłócania jej prawidłowego funkcjonowania. Jest to zabieg kilkuetapowy. Pierwsza faza polega na aplikacji koktajlu eksfoliacyjnego o wysokim pH i stężeniu na poziomie 10% (takie parametry dają słaby kwas lub w tym przypadku ich mieszaninę o baaardzo delikatnym działaniu), który rozluźnia połączenia komórek warstwy rogowej. Dopiero w kolejnym etapie zaczynamy „polerkę” :-). Dzięki częściowemu „zniesieniu” bariery ochronnej skóry, przez działanie peelingu chemicznego i poli abrazji (to taka wersja light tradycyjnego zabiegu łączonego mikrodermabrazji z kwasami), możliwe jest wtłaczanie związków aktywnych w głąb i zwiększenie skuteczności całej procedury pielęgnacyjnej. Jak najbardziej można więc uzupełniać ją o elektroterapie, ultradźwięki, itp. Generalnie już jeden zabieg daje zauważalne efekty, ale jak przystało na nieinwazyjną procedurę kosmetyczno- pielęgnacyjną zalecana jest powtarzalność czynności w określonych odstępach czasu, czyli seria :-D.
Wskazania są standardowe dla złuszczań: blizny potrądzikowe, przebarwienia, zmarszczki, rozszerzone pory, łojotok, tendencja do miejscowych hiperkeratoz (czyli inaczej nadmiernego rogowacenia naskórka, nie mam tu na myśli stóp i dłoniowych części rąk, bo tam tworzą się one najczęściej :-P) oraz skóra „zmęczona” nadmiernym opalaniem.
Celem zabiegu jest rozjaśnienie przebarwień, spłycenie zmarszczek, zwężenie porów, zniwelowanie blizn, rozświetlenie, poprawa jędrności i elastyczności skóry.
Mimo swego delikatnego działania poli abrazja ma także przeciwwskazania. W tej grupie znajdują się choroby wirusowe, bakteryjne i grzybicze, stany zapalne, zmiany ropne oraz skórne wypukłe znamiona. Wszystkie rzecz jasna dotyczą miejsca zabiegowego (od siebie dodam, że nowotwór, nawet nie w bezpośredniej lokalizacji, lecz okolicy, wymaga konsultacji z lekarzem prowadzącym, dodatkowo zalecałabym ostrożność przy trądziku różowatym). We wskazaniach pozabiegowych zaleca się krem ochronny z filtrem :-). Poli abrazja jest przyjemna, „odświeża” skórę, delikatnie rozjaśnia i dodaje blasku. Osobiście wolę jednak starą dobrą mikrodermabrazję :-). Nie mniej jednak gorąco polecam, zwłaszcza dla osób, których typ skóry, bądź obecny defekt stanowi przeciwwskazanie do innych zabiegów. 
Kosmetologia to jedna z tych dynamicznie rozwijających się dziedzin, która nie siada na laurach obecnych osiągnięć. Dzięki temu zwiększają się możliwości, pole do działania i adresaci usług. To co było przeciwwskazaniem wczoraj, dziś już nim nie jest :-D. I tak trzymać :-P.





Źródła:
www.namito.pl
Doświadczenia własne
Martini M.C., Kosmetologia i farmakologia skóry Redakcja naukowa wydania polskiego Waldemar Placek, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2008.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Kręta i "krwista" droga do celu... Chcę być piękna/y... Dermabrazja :-)

Powoli robi nam się saga (moja mama kiedyś namiętnie czytała tę o „ludziach lodu” :-P), ale spokojnie nie będzie to tasiemiec rodem z „Mody na sukces” :-). Dzisiaj zapoznanie z kolejnym członkiem rodziny :-). Jest nim dermabrazja, najbardziej inwazyjna ze wszystkich dotychczas omówionych abrazji (inaczej ścieńczanie, peeling).
Post dla ludzi o mocnych nerwach, bo będą „ciekawe” zdjęcia :-P.
Mechanizm działania polega, jak i u poprzedniczek, na ścieraniu skóry. W tym celu stosuje się głowicę zakończoną frezem diamentowym, tarczę z tego samego materiału (masochizm w wydaniu EXCLUSIVE :-P), bądź skalpel (jest także wersja zabiegu laserowa- fizyczna oraz chemiczna).
Głębokość złuszczania jest indywidualna i zależna od celu zabiegu. Przeważnie sięga ona błony podstawnej naskórka, bądź górnych warstw skóry właściwej (równomiernie na całej powierzchni). Zależy to stricte od wskazań (nie każdy defekt wymaga przecież przekraczania granicy skórno-naskórkowej). Zabieg wykonuje się w znieczuleniu ogólnym lub miejscowym. Jest ono niezbędne, ze względu na ból towarzyszący tak głębokiej ingerencji. Obecnie bardziej popularne stało się znieczulenie miejscowe, gdyż nie wymaga hospitalizacji i umożliwia natychmiastowy powrót pacjenta do domu po zabiegu. Z racji faktu, że dermabrazja jest inwazyjna, konieczna jest rekonwalescencja (w zależności od głębokości złuszczania trwa nawet do miesiąca czasu). Sam zabieg nie jest długi. Mieści się w przedziale od 30 minut do 2 godzin. Jak nie trudno się domyślić, czas zależny jest od złuszczanej powierzchni. Po zabiegu aplikowany jest pacjentowi jałowy opatrunek nasączony substancjami przeciwwirusowymi i antybakteryjnymi zapobiegającymi ewentualnej infekcji (lepiej dmuchać na zimne).
Wspomniany opatrunek należy nosić około tygodnia (rzecz jasna nie jeden i ten sam, gdyż trzeba go regularnie zmieniać i stosować się ściśle do zaleceń). Po zabiegu najczęściej skóra jest opuchnięta. Prócz obrzęku normą są także zasinienia. Czas resorpcji (wchłonięcia) wybroczyn i zejścia opuchlizny jest dość indywidualny i zależy od zdolności regeneracyjnych organizmu. Jeżeli zabieg sięga swym poziomem naczyń krwionośnych, bądź głębiej, logiczne staje się, że pojawiają się strupy i wysięk :-). Po zdjęciu opatrunku pielęgnacja nie obejdzie się bez kremu ochronnego z wysokim filtrem SPF aż do całkowitej odbudowy skóry. Mimo iście niewyjściowego look'u efekty końcowe dermabrazji bywają naprawdę zdumiewające :-). Zdarza się, że zabieg wymaga powtórki z „rozrywki” (czasami nie jednej). Jednak nie wcześniej niż po 3, a najlepiej 6 miesiącach. Taki czas konieczny jest do pełnej regeneracji i właściwej stymulacji fibroblastów do produkcji kolagenu i elastyny.
W momencie, gdy dermabrazja jest przeprowadzona w znieczuleniu ogólnym, wymagane są podstawowe badania. Głównie grupa krwi, OB (odczyn Biernackiego, szybkość opadania krwinek w jednostce czasu, podwyższony świadczy o stanie zapalnym organizmu), wskaźnik krzepnięcia, poziom glukozy, ogólne badanie moczu. Obligatoryjne jest także szczepienie na WZW (wirusowe zapalenie wątroby) typu B. 
Z zabiegu muszą zrezygnować osoby ze skazami naczyniowymi, zaburzeniami krzepliwości, nieleczonym nadciśnieniem tętniczym, nieuregulowaną cukrzycą, infekcjami ropnymi skóry i śluzówek, tendencjami do bliznowacenia, niezdiagnozowanymi zmianami w miejscu zabiegowym, aktywnym trądzikiem sączącym i różowatym. Ponadto przeciwwskazania stanowią choroby wirusowe, bakteryjne i grzybicze w miejscu zabiegowym oraz problemy z pigmentacją skóry.
Teraz czas na wskazania, bo przecież nikt bez powodu nie pozbywa się naskórka :-), a tym bardziej skóry właściwej. Zaliczamy do nich: głębokie i rozległe blizny (głównie pooperacyjne i potrądzikowe), przebarwienia, tatuaże (w tym przypadku dużo lepszą skutecznością cieszą się lasery, ale każda metoda ma swoich zwolenników), głębokie zmarszczki i bruzdy oraz skóra wyraźnie pozbawiona jędrności.
Każdy zabieg inwazyjny wiąże się w pewnym stopniu (mniejszym lub większym) z ryzykiem powikłań. Najczęściej dotyczą one infekcji, reakcji alergicznych (np. na znieczulenie), bądź tworzenia keloidów (u pacjentów z tendencją do bliznowacenia).
Jeżeli chodzi o subiektywną ocenę, zabieg polecam dla osób z naprawdę głębokimi i obszernymi bliznami, trudnymi do zniwelowania metodami alternatywnymi. Można się również pokusić o dermabrazję jako pierwszy lift, gdyż znacząco poprawia „jakość” skóry (choć znam wiele równie skutecznych i mniej drastycznych metod w tej kwestii). Jest to duża ingerencja, obarczona ryzykiem powikłań, więc warto dokładnie sprawdzić kompetencje i doświadczenie osoby wykonującej (czytaj: nie każdy po studiach medycznych jest dobrym fachowcem i nie każda osoba po kursach jest gwarantem poprawnie wykonanej dermabrazji). Nie dyskredytuje lekarzy, ani koleżanek po fachu, gdyż to do pacjenta/klienta należy prawo wyboru (mówię tu o dermabrazji przeprowadzanej w znieczuleniu miejscowym, gdyż „narkoza” wymaga hospitalizacji, więc nie trudno ustalić osobę uprawnioną do przeprowadzenia zabiegu). Jak wspomniałam liczy się tu praktyka zawodowa (uwaga jednak na rutyniarzy, pracujących na akord, jak na taśmie).
Na zakończenie dodam jedynie, że to zabieg dla odważnych... Pozostałych (niemniej dzielnych, lecz nie mających czasu na rekonwalescencję i otwarte rany) zapraszam do gabinetów kosmetycznych i kosmetologicznych na zabiegi z użyciem metod alternatywnych :-D.


Źródła:
B. Jaroszewska Kosmetologia, Wydawnictwo Atena, Warszawa 2010
Martini M.C., Kosmetologia i farmakologia skóry Redakcja naukowa wydania polskiego Waldemar Placek, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2008.
drsankowski.com