Skóra
sucha,
jak nietrudno wywnioskować z pierwszej części posta, wymaga
szczególnej pielęgnacji. Potrzebuje stosowania preparatów o
podwójnym działaniu. Z jednej strony niezbędna jest grupa
substancji błonotwórczych, które imitować będą warstwę
hydrolipidową oraz ją uszczelnią (by zminimalizować TEWL). Z
drugiej zaś składniki, które zmniejszą wodny deficyt w naskórku.
Pielęgnację możemy podzielić
na domową (bazowa, nieodzowna) i gabinetową
(dodatkowa, uzupełniająca).
Cała
procedura podstawowa nie obejdzie się bez czynności, jaką jest
mycie :-). Zaleca się produkty wolne od silnych detergentów.
Związki te zwiększają wymywanie już i tak zubożałej warstwy
lipidów naskórkowych, potęgując osłabienie i uczucie
ściągnięcia.
Unikać należy syntetycznych i drażniących preparatów myjących o silnie zasadowym odczynie,
gdyż ich stosowanie zaburza naturalne pH skóry. Zaleca się łagodne produkty i emolienty,
które nie naruszają płaszcza wodno -tłuszczowego. Jeżeli o mnie
chodzi, polecam traktowanie skóry twarzy dedykowanymi preparatami (mleczka, śmietanki, płyny micelarne) dla cer suchych i wrażliwych (wskazane jest czytanie
INCI, gdyż producenci lubią czasem „przemycać” drażniące
związki, w całym gąszczu składników).
Istotą
pielęgnacji cery suchej jest regeneracja
i nawilżanie
skóry, które osiągnąć możemy poprzez aplikację odpowiednich
produktów na jej powierzchnię. Formuła preparatu powinna zawierać
humektanty,
emolienty
oraz dodatek związków
okluzyjnych
(pisałam o nich szerzej w poście o budowie skóry >>link<<).
Szczególnie
pożądanymi składnikami receptury kosmetyku są:
mocznik
(w stężeniu do 10%)- związek naturalnie występujący w naskórku
o właściwościach higroskopijnych;
kwas
mlekowy
(4-5%) i inni przedstawiciele kwasów
AHA
w niskich stężeniach (uwaga przy długotrwałym codziennym
stosowaniu, gdyż nadmierne złuszczenie naskórka może pogłębić
suchość);
gliceryna
jest substancją wiążąca wodę, dobrze tolerowaną przez skórę;
kwas
hialuronowy-
silne właściwości higroskopijne- pochłania więcej wody niż sam
waży. Ponadto tworzy film na powierzchni naskórka, przyspieszając
tym samym jego regenerację;
kolagen-
zaaplikowany na skórę nie sprawdza się w walce ze zmarszczkami,
ale dzięki właściwościom higroskopijnym i filmotwórczym fajnie
nawilża warstwę rogową :-P;
aloes-
działa nawilżająco oraz znacząco przyspiesza proces regeneracji
naskórka. Zapobiega łuszczeniu się skóry i wygładza jej
powierzchnię. Ponadto ma właściwości przeciwzapalne, działając
antyseptycznie i przeciwbakteryjnie. Radzę jednak zachować
ostrożność przy bardzo podrażnionej, wrażliwej i alergicznej
skórze, gdyż może uczulać (lepiej wykonać wcześniej test, u
mnie naniesiony na skórę objętą egzemą działa jak płachta na
byka, zaś po zejściu wyprysku kontaktowego jego aplikacja
przebiega bezproblemowo);
alantoina
jest pochodną mocznika o działaniu silnie łagodzącym,
przeciwzapalnym i regenerującym. Bardzo dobrze tolerowana nawet
przez skórę skrajnie wrażliwą i alergiczną.
D-panhtenol
(prowitamina B5) ma właściwości nawilżające i przyspieszające
regenerację naskórka. Cechuje go wysoka skórna tolerancja;
Witaminy
A,
E
oraz H
(biotyna), które odpowiadają
za regulację gospodarki hydro- lipidowej w naskórku.
Pozostańmy
na moment w sferze składu kosmetyków, gdyż oprócz tych pożądanych
mamy także grupę związków, które wnoszą swą obecnością
więcej szkody niż pożytku. Oto w skrócie najistotniejsze z nich:
Środki
zapachowe
ukryte sprytnie pod nazwą Parfum,
bądź Fragrance.
Tym terminem może być określonych ok. 200 związków chemicznych.
Są najczęstszą przyczyną podrażnień i kontaktowego zapalenia
skóry.
Barwniki
(pigmenty),
gdyż tak naprawdę są powszechnymi „podrażniaczami” i
alergenami, a nic nie wnoszą do skuteczności samego preparatu.
Stanowią jedynie dodatek „cieszący” oko :-).
SLS
(Sodium
Lauryl Sulfate)
i jego pochodne SLES
(Sodium
Myreth
Sulfate, Sodium Laureth Sulfate),
są powierzchniowo czynnymi substancjami myjącymi o właściwościach
pianotwórczych (piana miała znaczenie przy stosowaniu klasycznych
mydeł, zaś w procesie emulgacji zanieczyszczeń z powierzchni
skóry syntetycznymi detergentami, nie jest do niczego potrzebna, to
tylko taki „bajer”, który jest efektem dodania do receptury
odrębnych substancji odpowiedzialnych za jej wytwarzanie :-P).
Często są przyczyną podrażnienia, przesuszenia i alergii,
spowodowanych wymywaniem naturalnych lipidów naskórkowych.
Niektóre
alkohole
w dużych stężeniach (o ilości związku w recepturze decyduje
kolejność w składzie INCI, czyli początkowe pozycje świadczą o
większej zawartości). To nie tak, że powinniśmy się bać
wszystkich „procentowych” składników receptury (alkohole są
m. in. świetnymi emulgatorami oraz promotorami przejścia
przeznaskórkowego dla innych związków, np. gliceryna), aczkolwiek
należy zachować ostrożność, gdyż niektóre z nich, w
nadmiarze, przyczyniają się do wymywania naskórkowych lipidów,
zwiększając przesuszenie skóry. Na uwagę zasługują:
-
Isopropyl Alcohol
(IPA)
jako składnik kosmetyków jest silnie drażniący i alergizujący,
więc jego radzę unikać. Co ciekawe samodzielnie stanowi
skuteczny odtłuszczacz, którym przemywa się warstwę dyspersyjną
po utwardzaniu żeli, bądź hybryd w lampie UV :-P.
-
Stearyl Alcohol,
który jako składnik toników i preparatów ściągających może
przesuszać skórę.
-
Alcohol Denat.
to zanieczyszczony etanol. W dużych stężeniach lubi przesuszać,
działać drażniąco i alergizująco.
Konserwanty,
przedłużające trwałość formy kosmetyku. Szczególną uwagę
należy zwrócić na: Imidiazolidinyl
Urea,
Diazolidinyl
Urea i
DMDM
Hydantoin,
czyli grupę bazującą na formaldehydzie i jego pochodnych oraz
całą „szczęśliwą” gromadkę parabenów (Methyl-,
Propyl-, Butyl-, Ethyl- i
Isobutyl- paraben).
Są czynnikami drażniącymi i alergizującymi.
Propylene
Glycol,
mimo iż jest humektantem, może podrażniać (dobrze penetruje w
głąb skóry).
Etanoloaminy-
wszystkie: MEA
(Monoetanoloamina),
DEA
(Dietanoloamina),
TEA
(Trietanoloamina).
Są regulatorami pH produktu i związkami pianotwórczymi. Stanowią
częstą przyczynę alergii i podrażnień.
Unikać
powinno się długotrwałego i regularnego stosowania receptur
obfitych w związki
okluzyjne.
Przyczyniają się do powstawania wyprysków na skórze, gdyż mają
tendencję do zatykania porów. Tworząc tzw. okluzję ciągłą,
mogą zaburzyć wytwarzanie naturalnych lipidów naskórkowych i w
efekcie spotęgować suchość. Są licznymi składnikami tzw.
kremów tłustych (np. stosowanych na zimę, dlatego zaleca się ich
aplikację krótkotrwałą przed wyjściem z domu i usuwanie z
powierzchni skóry po powrocie do niego). Nie mówię tu o dodaniu
związku okluzyjnego do receptury, gdyż uzupełnia działanie
emolientów. Chodzi mi o kosmetyki ciężkie, tłuste, które w
głównej mierze składają się z tych substancji. Nie popadajmy w
skrajność, że wszystko, co będzie miało np. dodatek silikonów
(czyli ok. 90% kosmetyków) czy wazeliny będzie złe, bo nie o to
chodzi :-).
Teraz
znając już składniki pożądane i niechciane, myślę, że łatwiej
będzie kupić wartościowy i skuteczny kosmetyk.
Wróćmy
jednak do samej pielęgnacji. Oprócz środków do codziennej
aplikacji, należy zaopatrzyć się w preparaty
o zastosowaniu okresowym,
gdy panują niesprzyjające warunki atmosferyczne. Warto uniknąć
nasilonego dyskomfortu towarzyszącego skórze szczególnie zimą i
latem. Niska
temperatura
zmniejsza wydzielanie sebum, a tym samym zwiększa TEWL, dlatego
zaleca się stosowanie specjalistycznych preparatów ochronnych przy
długotrwałej styczności z zimnem. Dla osób źle tolerujących
ciężkie formuły tych kosmetyków (z powodu negatywnej reakcji na
nadmiar związków okluzyjnych), są dostępne produkty o lżejszej i
szybko wchłaniającej się konsystencji, które dobrze spełniają
swoją rolę. Z kolei intensywne działanie promieni
UV
mocno przesusza skórę, co więcej, prócz zwiększonego TEWL-u
uszkadza DNA komórek (opalenizna nie powstaje przypadkiem, polega na
utlenianiu się obecnego w skórze barwnika- melaniny, co jest
fizjologiczną ochroną przed destrukcją materiału genetycznego).
Dodatkowo skóra broniąc się przed utratą wody pogrubia warstwę
rogową, co w efekcie znacząco utrudnia penetrację składników
aktywnych, a tym samym obniża skuteczność aplikowanych kosmetyków.
Zaleca się stosowanie (nie tylko przy skórze suchej) produktów
zawierających filtr ochronny o określonej wartości SPF w
połączeniu ze związkami o działaniu nawilżającym. Tym bardziej,
że proces fotostarzenia skóry powoduje najwięcej szkód. A
omawiana cera jest szczególnie podatna na tworzenie zmarszczek i
przedwczesne starzenie, z racji samej fizjologii, więc tym bardziej
należy o nią prawidłowo zadbać, by nie przyspieszać całego
procesu...
Do
niezbędników domowej pielęgnacji, prócz powyższych, należy
dodać regularne wykonywanie peelingów
enzymatycznych,
bez mikrogranulek i kapsułek ściernych, by wyeliminować
mechaniczne podrażnienie spowodowane tarciem. Wbrew pozorom to
istotny proces, który pozytywnie wpływa na stopień nawilżenia
skóry. W teorii usuwamy częściowo warstwę rogową, więc wydawać
by się mogło, że ścieńczając ją, pogłębiamy osłabienie
bariery ochronnej. Nic bardziej mylnego. Peeling wykonywany w
odpowiednich odstępach czasu (w tym przypadku nie częściej niż
raz na dwa- trzy tygodnie), umożliwia pozbycie się łuszczącego
martwego naskórka (skóra jest bardziej gładka), co ułatwia
penetrację stosowanych kremów, poprawiając skuteczność ich
działania. A sama ilość usuwanych komórek warstwy rogowej nie
wpływa na zaburzenie funkcjonowania płaszcza hydrolipidowego.
Nie
zapominajmy w tym całym „szaleństwie” pielęgnacyjnym o
właściwie zbilansowanej diecie, która obfitować powinna w
niezbędne kwasy tłuszczowe, aminokwasy egzogenne, witaminy, mikro-
i makroelementy oraz wodę.
Skórę
suchą prócz domowej pielęgnacji możemy jak najbardziej wspomagać
gabinetowymi
zabiegami.
Zaliczyć do nich możemy peelingi chemiczne. Głównie stosuje się
tu kwasy AHA (mlekowy, glikolowy, bądź migdałowy) oraz PHA
(laktobionowy). Stężenie nie może być zbyt wysokie, gdyż chodzi
nam o działanie komedoplastyczne i nawilżenie skóry, a nie
usuwanie przebarwień czy blizn, więc nie ma potrzeby, by działać
agresywnie i intensywnie złuszczać naskórek.
Ponadto, z zabiegów
gabinetowych jak najbardziej wskazane są: elektroterapia
(mikroprądy, jonoforeza, mezoterapia bezigłowa), mezoterapia
mikroigłowa, igłowa, sonoforeza, które pogłębiają penetrację
aplikowanych związków nawilżających i przyspieszających
regenerację naskórka.
Prawidłowa
pielęgnacja skóry suchej jest niezwykle istotna. Brak jej lub
niewłaściwe postępowanie może doprowadzić do nasilenia zmian i w
efekcie do błędnego koła, w którym osłabiona bariera jest coraz
bardziej dostępna dla czynników zewnętrznych, potęgujących
podrażnienie i nierzadko doprowadzających do powstania stanu
zapalnego. Doraźne ich „zaleczanie” nic nie da, jeżeli nie
wprowadzimy regularnej i właściwie dobranej pielęgnacji
domowej (to
nie tak, że odradzam zabiegi w gabinecie kosmetycznym, ale samą
wizytą o częstotliwości raz w miesiącu, jako kosmetolodzy czy
kosmetyczki, nie jesteśmy w stanie zlikwidować „problemu”,
jeżeli nie ma tej zasadniczej codziennej „bazy”). Tak więc, to
na barkach posiadaczy skóry suchej spoczywa największa
odpowiedzialność :-).
„Opieka”
nad skórą
przesuszoną,
nie różni się zbytnio procedurą postępowania od poprzedniczki.
Tu również najistotniejsza jest pielęgnacja
domowa,
którą opcjonalnie można uzupełniać zabiegami
gabinetowymi.
Mimo, że zaistniałe niedobory i deficyty składników w skórze są
odwracalne (chyba, że mamy do czynienia z odwodnioną cerą suchą),
nie umniejszajmy potrzeby prawidłowego jej „traktowania”, gdyż
może przysporzyć równie wielu problemów i dyskomfortu. Wspólną
i najistotniejszą cechą kosmetyków dla odwodnionej skóry jest
konieczność dostarczenia składników nawilżających i
zapobiegających TEWL. Cera przesuszona z reguły nie wymaga tak
intensywnej regeneracji naskórka, jak sucha (wszystko zależy od jej
typu). Nie zaszkodzi jednak (nawet profilaktycznie) wzmocnić
działania preparatu o substancje uzupełniające ewentualne ubytki
płaszcza hydrolipidowego, gdyż długo utrzymujący się stan
odwodnienia, nie oszczędza bariery ochronnej. Produkty
powinny być dostosowane stricte do typu skóry,
której dotyczą, bo jak wiadomo przesuszyć możemy każdy z nich.
Ma to istotne znaczenie, gdyż są grupy związków nietolerowanych
przez skórę tłustą, a lubianych np. przez suchą, czy normalną i
odwrotnie. W recepturze prócz składników dopasowanych do
konkretnej cery, idealnie odnajdą się substancje opisane przy
skórze suchej, gdyż wybrałam związki wykazujące głównie
działanie nawilżające i regenerujące. Listy składników
niepożądanych komentować nie muszę. Dotyczy ona receptur
wszystkich kosmetyków, bez względu na posiadany typ skóry i
okolicę ciała, na którą będą aplikowane. Po prostu ich unikajmy
(powstanie odrębny post o tej tematyce). Wracając jednak do procesu
pielęgnacyjnego, równie dobrze dla cer przesuszonych, sprawdzą się
wymienione wyżej zabiegi gabinetowe, które zwiększyć mają
uwodnienie naskórka i usprawnić jego odnowę.
Reasumując,
skóra sucha wymaga intensywnej regeneracji, związków imitujących
barierę ochronną oraz grupy substancji, które umożliwią
zwiększenie stopnia nawilżenia warstwy rogowej. Taka procedura
wymaga stałej obecności i regularności stosowania, gdyż skóra
nie jest w stanie sama wytworzyć wystarczającej ilości
naskórkowych lipidów. W przypadku cery odwodnionej istota
pielęgnacji polega na dostarczeniu związków o działaniu
higroskopijnym, gdyż jej prawidłowy poziom nawilżenia, został
odwracalnie zachwiany przez różne czynniki i mechanizmy. Często
konieczna jest także regeneracja warstwy hydrolipidowej, by
usprawnić wiązanie wody w naskórku.
Ufff...
THE
END
:-). Gratuluję wytrwałym, którym udało się przebrnąć do końca
:-P.
Źródła:
R. Glinka Receptura kosmetyczna z elementami kosmetologii, Oficyna Wydawnicza MA, Łódź 2008.
B. Jaroszewska Kosmetologia, Wydawnictwo Atena, Warszawa 2010.
A. Jabłońska- Trypuć, R. Czerpak Surowce kosmetyczne i ich składniki, Wydawnictwo MedPharm, Wrocław 2008.
Evaluation
of aloe vera gel gloves in the treatment of dry skin associated with
occupational exposure. Am J Infect Control 2003 Feb;31(1):40-2
www.eucerin.pl
www.biotechnologia.pl
www.wydawnictwo-apis.pl/artykuly/suchask.htm